wtorek, 22 marca 2016

#9 Igrzyska śmierci - Suzanne Collins



"Igrzyska śmierci" Suzanne Collins
                Wyobraźcie sobie życie w kraju, gdzie jako ofiarę dla osób rządzących składa się parę młodych osób z każdej części państwa. Musicie działać według pewnych zasad, które są wam z góry narzucane i praktycznie nie macie wolności słowa. Zachęca was ta perspektywa? Mnie też nie.
                Zapewne większość z was już po przeczytaniu tych kilku zdań wiedziała, o czym napiszę w dzisiejszej recenzji. Jeśli pomyśleliście o „Igrzyskach śmierci”, to się nie pomyliliście. Książka została napisana przez amerykańską pisarkę Suzanne Collins. Powieść przez wiele tygodni utrzymywała się na szczycie listy bestsellerów „The New York Times” i zdobyła sławę dorównującą serii „Harry Potter”.
                Główna bohaterka, a zarazem narratorka książki, szesnastoletnia Katniss Everdeen mieszka wraz z mamą i młodszą siostrą w Dwunastym Dystrykcie, jednym z najbiedniejszych w Panem – państwie zbudowanym na ruinach Ameryki Północnej. Po śmierci ojca zostaje głową rodziny, musi opiekować się młodszą siostrą i chorą mamą, a nie jest to łatwe zadanie. Zbliżają się Dożynki, dzień w którym losowane są osoby do udziału w 74 edycji Głodowych Igrzysk. W Dwunastym Dystrykcie z dziewczyn zostaje wylosowana Prim – siostra Katniss. Dziewczyna, wiedząc, że młodsza siostra nie przetrwa igrzysk zgłasza się na jej miejsce. I tak trafia na arenę, miejsce, gdzie nagrodą jest przetrwanie.
                Książka została napisana bardzo ciekawie, ma dobrze rozwiniętą akcję, nie ma w niej nudzących opisów, wywodów itp. Autorka stworzyła wiele ciekawych postaci m.in. Haymitcha, czy tajemniczego Gale’a. Lekki język sprawia, że szybko się ją czyta. Jest dobrą książką nie tylko dla młodzieży. Powieść właściwie nie posiada wad, o czyni ją niesamowitą lekturą.
                „Igrzyska śmierci” chcę polecić każdemu. Jeśli ktoś nie lubi gatunku dystopijnego, właśnie dzięki tej książce może się do niego przekonać. Możecie mi uwierzyć, przy czytaniu jej nie będziecie się nudzić!
Ilość stron: 351
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 6/6                

niedziela, 13 marca 2016

#8 Gone: Zniknęli. Faza pierwsza - Niepokój - Michael Grant

"Gone: Zniknęli. Faza pierwsza - Niepokój" Michael Grant
Nastolatki. Uczniowie. Niemowlęta. Nie ma nikogo oprócz nich. Telefony i Internet przestają działać. Nie ma telewizji. Nikt nie wie, co się stało, a pomoc nie nadchodzi. Najgorsze jest jednak to, że całe miasto i obszar wokół niego otacza przezroczysta kopuła, przez którą nie da się przejść.
Główny bohater książki Michaela Granta jest 14-letni chłopak – Sam Temple. Podobnie jak duża część mieszkańców Perdido Beach i szkoły z nim sąsiadującej posiada niezwykłą moc. Razem z przyjaciółmi próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczego okręgu, który nazywają ETAP’em. Odkrywają, że jego centrum stanowi elektrownia, w której doszło do wycieku promieniotwórczych substancji, zatrzymanego przez nic nieświadomego pięciolatka. Jednocześnie Sam przygotowuje się do walki ze swoim bratem bliźniakiem, który chce przejąć władzę nad miastem. Chłopak musi się spieszyć, gdyż w dniu swoich piętnastych urodzin…zniknie.
Powieść Granta bardzo mi się podobała. Z każdą stroną wzrastało napięcie i po prostu nie było można się od niej oderwać, a to niemałych rozmiarów cegiełka. Według mnie to fascynujące patrzeć na świat, w którym nie ma dorosłych, a dzieci muszą nauczyć się funkcjonować same. Spodobała mi się też postać Astrid – najlepszej przyjaciółki Sama i jej podobieństwo do Hermiony Granger z słynnej serii „Harry Potter”, której recenzja pojawi się już niedługo. Do przeczytania tej książki przekonała mnie opinia Stephena Kinga – znanego pisarza. Mówi on o powieści: „Niezwykła, trzymająca w napięciu historia. Naprawdę kocham tę książkę!”

Podsumowując książka „Gone: Zniknęli. Faza pierwsza – Niepokój” była ciekawą i fascynującą książką. Polecam każdemu jej przeczytanie.


Ilość stron: 527
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 5/6

poniedziałek, 7 marca 2016

#7 Okup drapieżców - Emily Diamand



"Okup drapieżcow" Emily Diamand
Jak według was może wyglądać Wielka Brytania za dwieście lat? Na pewno pełno w niej stupiętrowych wieżowców, najnowszych technologii. Zupełnie inne wyobrażenie tego kraju w przyszłości przedstawia Emily Diamand w swojej powieści „Okup drapieżców”. Londyn jest miastem biedaków, mocarstwo stanowi Większa Szkocja, ludzie żyją bez żadnych nawet najmniejszych komputerów. Na morzach prym wiodą drapieżcy.
Lilly Melkun – główna bohaterka książki mieszka z babcią w małym rybackim miasteczku. Jej życie przewraca się do góry nogami, gdy drapieżcy napadają na wioskę i zabijają najbliższą jej osobę – babcię. Okazuje się, że porwali też córkę premiera, która spędzała wakacje u cioci. Lilly mimo zakazów władz miasta wyrusza na pomoc dziewczynce. Nastolatka przeżywa niesamowite przygody, zostaje niewolnikiem, ucieka, a na koniec bierze udział w wojnie.
Powieść Emily Diamand jest dość ciekawa jak na debiutancką powieść autorki. Z początku jest dosyć nudnawa, ale z rozwojem akcji staje się coraz bardziej interesująca i wciągająca.  Bohaterowie są dokładnie opisani, łatwo się z nimi utożsamić i ich polubić.
Uważam, że jest to wyśmienita lektura na długie zimowe wieczory i nie tylko. Polecam ją każdemu młodszemu i starszemu miłośnikowi fantastyki.
Ilość stron: 450
Wydawnictwo: Wilga
Ocena: 4/6